Autor Wiadomość
Szarley
PostWysłany: Pon 18:52, 25 Lut 2008    Temat postu:

No. Choć raz. Ale myśle, już o tym pisałem, zdaje mi się, że i ona go szanuje. W pewien sposób... Z tą jego protezą. To, że mu dała pieniądze, że powiedziała, że będzie na niego czekać.
Warto prześledzić ich wspólne relacje... Mnie najciekawi ich spotkanie nie emitowane w odcinku. Może ktoś widział?...
Nie mam videa, jak zdobędę wkleje, ale Yenna, z forum web-pc o tematyce pb, przetłumaczyła tę ich wspólną rozmowę. Oto ona:

Yenna napisała:
Cytat:
Teddy: Senior Lechero niezmiernie żałuje, że nie mógł przyjść, ale w tej chwili jest zajęty.
Dziewczyna Lechero: Czemu mnie to nie dziwi?
T: Kazał przekazać, że nie może się doczekać, kiedy cię znów zobaczy.
Dz: Jeśli nie mogę wejść, a on nie chce przyjść na widzenie to jak niby mamy się zobaczyć?
T: Kazał cię zapewnić, że już wkrótce się zobaczycie.
Dz: A ty tylko... powtarzasz jego kłamstwa.
T: Jak Hermes wielkiego boga - jestem tylko posłańcem.
Dz: W takim razie przekaż mu to: skończyłam z nim.
T: (mówi do niej po imieniu, którego jednak nie jestem w stanie zrozumieć), rozumiem twoją frustrację. W krótkim czasie, odkąd pracuję dla Lechero byłem poniewierany, kompromitowałem się, myłem mu stopy, goliłem plecy, ja... robiłem wszystko tylko po to, by on czuł się dobrze. Miałem tego dość.
Dz: Więc możesz sobie wyobrazić, co on robił mnie.
T: Nie chcę. Chodzi o to, że widziałem co się działo z tymi, którzy postanowili przeciwstawić się Lechero.
Dz: Więc powinnam zostać? Nikt nie zasługuje na takie traktowanie.
T: Masz rację. Może jestem samolubny, ale jeśli odejdziesz - nigdy nie zobaczę twojego uśmiechu...
Dz: ...nigdy dobrze ci nie podziękowałam za to co zrobiłeś dla mnie tego dnia ze strażnikami.
T: To nic wielkiego.
Dz: Wiesz że to nieprawda.
T: Zrobiłabyś dla mnie to samo, prawda?
Dz: Miałabym uratować cię przed strażnikami?
T: Mówię tylko, że jeśli nie miałbym się gdzie schować...
Dz: Jesteś w Sonie.
T: Pomyśl, że nie. Pomyśl że gdyby mnie tu nie było - ty mogłabyś mnie ocalić. Liczę na to, że byś mnie ukryła.
Dz: Byłbyś aż tak niedobry? Uciekłbyś dla mnie z więzienia?
T: Muszę wiedzieć, czy mogę na tobie polegać.
Dz: Tak, naturalnie, ale Theodoro, Ty będziesz tu przez długi, długi czas.
T: Tak... ale mężczyźni też mają marzenia, prawda?


No i? Mając tę rozowe, wiedzac o tym, co się zdarzyło w 3x13, to wedle mnie, ich do siebie może coś ciągnać.
A mam to video --> http://fox.com/prisonbreak/
Mirru
PostWysłany: Pon 17:35, 25 Lut 2008    Temat postu:

Oby i ona miała do niego szacunek i się tego trzymała. Teddy mógłby mieć chociaż raz szczęście co do drugiej osoby, nie?
Szarley
PostWysłany: Pon 13:45, 25 Lut 2008    Temat postu:

Taa, z tym pomaganiem innym, to święta racja, zgadzam się. Zawsze wydawał mi się być bardzo serdecznym względem swoich przyjaciół, te różne gesty, poklepywania itp... Często okazywał im, że są przyjaciółmi, a nie chłopakami z paczki, nie jak w przypadku Abruzziego i jego kumpli. Abruzzi był szefem, a T. szefem i kumplem jednocześnie. Pamiętaci tę scenę, kiedy Bob odprowadzał Linca do celi i natknęli się na T.? Była tam chwila, kiedy ci z paczki T. chcieli się rzucić na klawisza, ale T. ich przed tym powstrzymał, znaczy, że miał autorytet.

W Sonie zdobył to o co walczył, czyli o swobodę.
Choć wydaje mi się, że T. może teraz na spokojnie, z takim konfortem psychicznym podejść do Mary. I będąc na tym konforcie, może spróbować się z nią związać. Choć nie wydaje mi się, by T. potrzebował dziwki, tylko kobiety. Bo inaczej ją traktuje niż prostytutkę. Ma do niej szacunek. To widać.
Mirru
PostWysłany: Pon 0:20, 25 Lut 2008    Temat postu:

Dokładnie. Myślę, że T-Bag najbardziej chciałby mieć prawdziwego przyjaciela. I to go gryzie i to sprawia, że słabnie.
W Fox River otoczył się ludźmi, których lubił, którzy lubili i szanowali jego, i których mógł bronić- jak to Knepper określił w jednym z wywiadów. Dlatego w Fox sprawiał wrażenie całkiem zadowolonego ze swojego życia. Nie miał przed sobą tej szarej rzeczywistości, która czaiła się poza murami więzienia i która automatycznie sprawiła, że się zagubił. Tam nie był sam.
Teraz na szczęście będzie taka sama sytuacja w Sonie Smile A przynajmniej taką mam nadzieję.
Mmm, ja też jestem hedonistką. I chyba z tej radości pójdę spać, bo zaraz zaryję nosem w klawiaturę. A jeszcze muszę się do szkoły przygotować na jutro, rany boskie. Nie, to nie jest na moje nerwy.
Dobranoc, T-Bagi pod poduchy, itd. I do z(r)obaczenia, rzecz jasna Wink
Szarley
PostWysłany: Pon 0:10, 25 Lut 2008    Temat postu:

Boże... No. Przecież ta scena w Bad Blood, w S2E17, to było porażające, to jak zareagował na słowa Susie, że nie potrafi go pokochac... choć odrobinę, to jak się od niej cofnął, jak ciedział na tym pieńku, potem jak płakał... To było... porażające.

Myślę, że T. żyje, bo jest hedonistą. A hedoniści mają to do siebie, że dopóki mają się z czego cieszyć, dopóty egzystują. To znaczy, że jak się jest takim hedonista, to się wyszukuje rzeczy przyjemnych i się je bierze. W Fox T. brał to co mógł - facetów. W przypadku Susie karmił się nadzieją - przyjemną, że może go pokocha. Choć trochę.
P rzypadku Sony, samo bycie szefem jest satysfacionujące. Ale to prawda - że nie da się w wieczność znosić tego pociągu przejeżdżającego po człowieku. Że jest granica, która determinuje każdego człowieka, nawet T., który przecież nie jest nitzowskim nadczłowiekiem. Jest brutalny, i owszem, ale myślę, że w sferze emocionalno-intymnej, bardzo zagubiony i pragnący mieć kogoś, kto powiedziałby, że jest dobry. Bo każdy jest dobry. Tylko uczynki można mnieć złe, albo właściwe.
I tak - gdyby zawiódł się na Mary, mógłby... nie dojść do siebie? Może tego się bał, nie chcąc podnieść tej lewej ręki, by zza krat dotknąć nią dłoni Mary?
Mirru
PostWysłany: Nie 23:54, 24 Lut 2008    Temat postu:

No z klawiatury mi to wyjąłeś Very Happy
O nie, gdyby i Mary zagrała na uczuciach Teodora, to... Boże, to mogłoby go nie tylko podłamać, ale nawet... zabić? W końcu ile może znieść jeden człowiek? Chyba istnieje jakiś limit rozczarowań, po którym odechciewa się żyć. I tak podziwiam Bagwella, że tak się trzyma mimo wszystkich przeciwności losu. Ale gdyby Mary go w sobie rozkochała, a potem zdradziła, jak Susan... To byłby dla niego ostateczny gwóźdź do trumny. Nawet on, jeśli dostatecznie zaangażowałby się uczuciowo, mógłby wtedy nie dać już rady. I może kapitulacja jest najgorszą formą śmierci, ale sądzę, że wtedy niewiele by go to obchodziło.
Najbardziej boli, kiedy ranią bliscy. Wielu z nas na pewno wie to z własnego doświadczenia. A Teddy doświadczył od swoich najbliższych całego wachlarza najgorszych ciosów.
Szarley
PostWysłany: Nie 23:44, 24 Lut 2008    Temat postu:

Mirru ma rację - wedle mnie. Ta scena z protezą, ona była porażająca. To, że chciała go takiego jakim był, nawet z tą protezą. Że on czuł się niezręcznie i chciał się wycofać... to znaczy, że nie zaakceptował utraty tej dłoni, że nie zaakceptował protezy... Z każdym razem, kiedy ktoś zwracał na nią uwagę, T. peszył się i ją chował (jak ze sceną z panią z poczty, z Denise). Mirru ma rację, pisząc, że
Cytat:
Teddy zgrywa twardziela, to ta proteza mu bardzo ciąży i jest zrozpaczony tym, że musi ją nosić. Wie, że ona go szpeci. Więc kiedy Mary tak zareagowała, był w szoku. Myślał, że teraz jest już znacznie mniej atrakcyjny dla obu płci (szczególnie tej pięknej), a tu nagle takie coś. Mary tym samym zaczęła sobie torować drogę do jego serca.
Jezu, to takie... oczywiste... dla mnie. To znaczy zgadzam się z teorią Mirru. Uważam, że gdyby Mary nie zależało na T. w jakikolwiek sposób, nie zechciałaby oswoić uczuć T. w taki intyny sposób, jak dotknięcie tego, co dla T. więże się z ogromnym ładunkiem emocionalnym. Przecież, uciekając do Susie, stracił tę rękę. Przecież to Abruzzi mu ją odciął, ten Abruzzi, któremu poderżnął gardło. To przecież tę dłoń zmasakrował mu Bellick. To ta dłoń, dla której T. zabił weternana wojennego... itd. itp. więc Mary poruszyła strunę, która jest szalenie intymna dla T. A jednak - miała odwagę to zrobić, nie mogła wiedzieć, jak zareaguje, a jednak to zrobiła. Czy ktoś, komu nie zależy, wskauje do głębokiej wody, z osoba, która siedzi w Sonie niewiadomo za co? Hmmmmm....
Ale nie chciałbym, by Mary okazała się być oszustką...
Mirru
PostWysłany: Nie 22:59, 24 Lut 2008    Temat postu:

Ha! Tak! Świetny pomysł! To ja od razu mogę wyciągnąć kilka kieszeni (te z bluzy też się liczą? xD).
Wystraszyć się? Mnie? No ssssskąd! Przecież ja jestem jego "bratnią duszą"! Jak i Ty, Teodoro ;D (Wycinając kilka zatargów z prawem, na które obie jesteśmy za młode, of course.)
PS- A dziękować, dziękować^^ Chociaż przy Tobie to ja i tak jestem cicha msza żałobna ;D
Robyn
PostWysłany: Nie 22:24, 24 Lut 2008    Temat postu:

Mirru nie narzucaj się mu tak, bo się wystraszy Wink Podejdź do niego, podaj mu pomocną kieszeń i będzie git xD
PS Gratuluję statusu ELITY Smile
Mirru
PostWysłany: Nie 22:08, 24 Lut 2008    Temat postu:

Teodoro, podsunę XD JA jestem aktualnie wolna ;D
Robyn
PostWysłany: Nie 20:49, 24 Lut 2008    Temat postu:

Susan - na 100% nie! Zresztą większość wie o co chodzi więc nie muszę tłumaczyć Very Happy
Zakonnica tak samo nie. Widać na pierwszy rzut oka, że go nie kocha i tylko udaje - przynajmniej ja to widzę Wink
No a tak ogólnie to Teddy znalazłby sobie jakąś kobitkę na wolności tylko nie wiem za bardzo jaką xD
Mirru
PostWysłany: Nie 19:55, 24 Lut 2008    Temat postu:

Stawiam na potencjalny związek z "siostrą" Mary. Jak już mówiłam, Susan mnie bardzo do siebie zraziła tym, że T-Baga zdradziła. A on kochał ją, jak cholera. Gdyby jej nie kochał do tego stopnia, to zabiłby ją od razu po uciecze z Fox River, przy ich pierwszym spotkaniu.
Ta "zakonnica" natomiast uderzyła w czuły punkt, kiedy pokazała mu, że nie przeszkadza jej proteza. I to "będę na ciebie czekać". Wydaje mi się, że oprócz wdzięczności, kryje się za tym wszystkim coś więcej. Jestem pewna, że mimo iż Teddy zgrywa twardziela, to ta proteza mu bardzo ciąży i jest zrozpaczony tym, że musi ją nosić. Wie, że ona go szpeci. Więc kiedy Mary tak zareagowała, był w szoku. Myślał, że teraz jest już znacznie mniej atrakcyjny dla obu płci (szczególnie tej pięknej), a tu nagle takie coś. Mary tym samym zaczęła sobie torować drogę do jego serca.
Co do związków z panami, to T-Bag nie jest gejem. Takie związki w więzieniu nie są postrzegane jako gejowskie, tylko... Cóż, są sposobem rozładowania energii seksualnej. Jest to raczej dosyć powszechne. Natomiast mam wrażenie, że Maytag był rzeczywiście gejem. Te jego ruchy i głos. T-Bag się tak nie zachowuje Wink Ach tam, jestem zdania, że najładniejszą parę Bagwell tworzył z Abruzzim XD
Wiola
PostWysłany: Nie 19:23, 24 Lut 2008    Temat postu:

Wg mnie to relacje z zakonnica ale moje z nim sa jeszcze bardziej ciekawe:P
gosia.
PostWysłany: Nie 16:02, 24 Lut 2008    Temat postu:

No, już przy pierwszym spotkaniu T-Baga i Zakonnicy było widać coś między nimi...A ona wdzięczność na pewno do niego czuje...ale może i coś więcej... Wink
No i pewnie skupia się nie tylko na złej części ludzi, bo przecież Lechero nie był dobrym człowiekiem, a jednak była z nim... A o T-Bagu nie wie wszystkiego...Może lepiej żeby wszystkiego się nie dowiedziała...Ale Zakonnica jest o wiele lepsza niż ta cała Susie!. Wink
Szarley
PostWysłany: Nie 15:48, 24 Lut 2008    Temat postu:

No, przyznaję relacje T. + Transwestyta Very Happy
Ja stawiam na Zakonicę. Bo ona wie, że T. nie trafił do więzienia za nic, więc akceptuje jakąś złą część T. - pewnie nie wiem, co on zrobiłnaprawdę. Lepiej, żeby się nie dowiedziała, że zabił prostytutkę, w końcu sama nie jest lepsza Wink Poza tym myślę, że Zakonnica zrobiła na T. ogromne wrażenie, już pierwszy raz kiedy się spotkali... Ten jego wzrok, to jak reagował potem, to że ją uratował spod łap Lechero i wziął na siebie tę aferę z pieniędzmi... To juz może o czymś świadczyć. I myślę, że Zakonnica być może czuje do niego... sympatię? Wdzięczność?... A może i zaiskrzyło?... Ja życzę im najlepszego! No i myślę, że Siostra jest bardziej dojżalsza od Susie, pod tym względem, że potrafi widzieć w człowieku to co najlepsze, a nie skupiać się na tym, co najgorsze.
Ale watek T. + Susie był tragiczny. Gosia, zgadzam się z tobą!!!!!!

Powered by phpBB Š 2001 phpBB Group
phpBB port v2.1 based on Tom Nitzschner's phpbb2.0.6 upgraded to phpBB 2.0.4 standalone was developed and tested by:
ArtificialIntel, ChatServ, mikem,
sixonetonoffun and Paul Laudanski (aka Zhen-Xjell).

Version 2.1 by Nuke Cops Š 2003 http://www.nukecops.com